Ogólnie przyjęto jakiś dziwny wyznacznik określania punktu "ataku" tego wirusa jako ilość WYKRYTYCH przypadków - więc bogate państwa z dostępem do dużej ilości testów i lekką paranoją nastawienia na wykrycie KAŻDEGO zarażonego na terenie kraju są na straconej pozycji wobec krajów biedniejszych które maja wyjebane na testy, zwłaszcza te "prewencyjne" (jak u nas u górników). Doprowadza to do oczywistego błędu logicznego gdzie kraj który nie przeprowadza w ogóle testów jest wolny od wirusa a takiej samej wielkości kraj który przebadał 1/3 swoich obywateli - jest w czołówce statystycznej zarażonych. Powinno się podawać wyłącznie przypadki hospitalizowane, bo tylko one są miarodajne skoro wirus ma 80% bezobjawowości - jednakże wtedy wiadomo, ciężko byłoby przekonać obywateli, że dla 100-200 osób tygodniowo idących do szpitala (z których 5, może 10 - umrze) warto jest zamykać na 2 miesiące na głucho gospodarkę, 10 czy 20 tysięcy "wykrytych przypadków" wygląda bardziej spektakularnie (choć wciąż jest to promil społeczeństwa...)
Wirus teraz oczywiście przycichnie i uderzy dopiero w okresie jesiennego spadku odporności, trzeba się do niego przyzwyczaić tak jak do grypy bo prawdopodobnie nie będzie leku "bo nie" a żadna szczepionka nie będzie działać "na wieki wieków" jak szczepionki na choroby jednorazowe jak ospa czy polio - a jeżeli szczepionka ma wyglądać tak samo jak na grypę (tzn że automatycznie po zaszczepieniu się choruje jako reakcja odpornościowa organizmu a co roku trzeba ją odnawiać) to przekonanie do niej ludzi będzie raczej trudne.
Pamiętaj, że jeżeli życie pluje Ci w twarz to znaczy tylko jedno - nie trafiło w dupę więc teraz będziesz ruchany na sucho