Nie no. De lege artis to to działanie tych firm nie było nielegalne. Możesz w PL legalnie produkować filmy porno - i nie musisz mieć na to zezwolenia. Wystarczy zwykłą swoboda prowadzenia działalności gospodarczej i odpowiednie PKD zgłoszone. To, na czym najwięcej robili wałków i o co można by się do właścicieli takich studiów przypieprzyć to to, że podpisywali jakąś jedną umowę zlecenia w miesiącu na śmiesznie małą kwotę. A faktycznie wypłacali pod stołem gotówkę do ręki ich modelkom. Ale nikomu nie zależało na tym, aby to wykazywać. Zwłaszcza modelkom...
Tak więc art. 204 nie bardzo pasuje do tego rodzaju działalności. Bo tu nie chodzi o prostytucję sui generis, ale o zwykły modeling. A cisza, jaka w okół studiów była wynikała z tego, co napisałem - kto wiedział, jak ten biznes działa, nie potrzebował konkurencji. Im ciszej jedziesz, tym dalej zajedziesz - głosi ruskie przysłowie. Ryzyko prawne, jakiego się dopatruję, w zapowiedziach umów NDA itp. jest raczej takie, że Mauej i Zozole może coś odpierdolić i będą chcieli zastraszać paragrafami swoje modelki. Nie do końca rozumiejąc, jaki jest rzeczywisty stan prawny. I jaka jest praktyka. Jeśli modelki poczują się pokrzywdzone. Jeśli będzie ich zbyt wiele i pójdą do prokuratora, to ten może chcieć się wykazać - i im przylepi sankcje na podstawie art 115 par. 22 ust. 3) do 6)... ;)
Praktyka jest taka, że nie ma jeszcze praktyki prawnej wobec camwhore'ingu gdyż jest to nowe zjawisko i ustawodawca jak zwykle je "przespał" i trudno powiedzieć pod jaki paragraf podepnie go (czy?) prokurator. Gdy swego czasu na forum modelki poruszyły temat podatków i tego, czy będąc e-whore podchodzą pod paragraf o zwolnieniu prostytutek z opłaty PIT to każdy księgowy i każda izba skarbowa odpowiadała inaczej powołując się na inne paragrafy i ustawy (i co najlepsze - każda miała rację :). W Polsce jak wiadomo czasami uczciwy prawicowy bogobojny kamienicznik wynajmujący profesjonalistkom pokoje "na godziny" może zostać posądzony o czerpanie korzyści z nierządu a znowu na innych "chłopaków z miasta" nie można przez lata ukręcić bicza mimo, iż otwarcie się obnoszą z wykonywanym zawodem sutenera. A definicja nierządu jest płynna, dla niektórych prostytutką NIE jest pani wykonująca "masaż całego ciała z finałem" bo jest to MASAŻ a nie seks i pan pobierający 50% od takiej "masażystki" nie jest już alfonsem tylko uczciwym przedsiębiorcą i pracodawcą a dla innych salony gogo czy striptizu to JEST nierząd (i dlatego pewnie wszystkie tego typu przybytki są zarejestrowane "na słupa" albo na firmę z zagranicy) i osoby czerpiące zyski z tej działalności podlegają przepisom KK.