jemzozole pisze:1. TopicAd. 1. Fajnie, że wstawiłaś "Jak usunąć nagrania z wyszukiwarki Google?", bardzo przydane i przede wszystkim działa. Pewnie jakieś dziewczyny skorzystają z Twojego poradnika i będą zadowolone z wyników. Minusem jest to, że usunięcie tych wyników z Google nie jest jednoznaczne z usunięciem ich w ogóle, bo na tych stronach dalej się znajdują, a każdy facet który takich nagrań szuka zna od tego strony.
2. Usuwanie nagrań z poszczególnych stronAd. 2. Też możliwe, szczególnie gdy legalnie prowadzi się firmę. Tak samo z plikami na hostingowniach czy legendarnych stronach z Rosji. (Próbowałem, testowałem, działa). Swoją drogą dziwię się, że nie robi tego na waszą prośbę Showup.
3. Wątek z legalizacją i dekryminalizacją - odniesienie do grafiki (tylko i wyłącznie)Ad. 3. Pozwolę sobie cytować i wyjaśniać dlaczego poszczególne elementy tej grafiki nie mają sensu - i dziwię się, że dałaś akurat ją za przykład bo jest trochę jak postulaty PiS'u, daje 500 plus, ale nie mówi, że zabrał 700.
a) Pominę fakt, że grafika nie propaguje wolnego wyboru potencjalnego odbiorcy i samodzielnej decyzji, już w tytule stawia stronniczą tezę, promując potencjalnie według jej autora/ki (ah, ta poprawność) jakoby dekryminalizacja była lepsza. Nie jako konkluzję i typowe wyrażenie opinii, a jako postulat, jeszcze przed rozpoczęciem dialogu.
b) Zacznijmy jednak od podstawowych definicji by uniknąć potencjalnych nieporozumień ze względu na niezrozumienie danych pojęć. Pierwszym bardzo ważnym pojęciem które nie każdemu musi być znane (bo zazwyczaj znają je osoby ze świata sex-workingu lub te które interesują się tematami marihuany) jest owiana już tutaj z tego co widzę jakimiś legendami "dekryminalizacja". Jak mówi słownik PWN dekryminalizacja polega na "ograniczeniu zakresu i złagodzeniu wymiaru kar ustawowych za pewne przestępstwa". Inaczej mówiąc jeżeli coś ma być zdekryminalizowane to przede wszystkim wcześniej powinno być czynem za który możemy zostać ukarani w kategoriach przestępstwa. (nie widzę tutaj mowy o wykroczeniach). Jakie pytanie w takim razie - moim zdaniem - powinniśmy zadać sobie po poznaniu definicji dekryminalizacji? Właśnie tak! Czy praca sex-workera jest legalna? Inaczej - czy łamie przepisy i za wykonywanie jej możemy zostać ukarani z ręki sprawiedliwości? Jak wiemy praca sex-workera aktualnie jest dość złożoną dziedziną, wyróżniamy w niej różne "zawody"? (nie wiem czy to dobre określenie, ale nic innego nie przyszło mi do głowy). Cam-girl, dominy, prostytutki, striptizerki i pewnie wiele innych o których zarówno ja, jak i nawet osoby pracujące w branży nie mają pojęcia. Czy wymienione przeze mnie czynności są nielegalne? Odpowiedź jest prosta - nie są. Pewnym wyjątkiem jest tutaj prostytutka - o ile oczywiście nadal prostytucja jest u nas legalna, bo za uprawianie jej nie pójdziemy do więzienia to Państwo zezwala prostytutkom na niepłacenie podatków by nie zostać jednocześnie tak zwanym "Alfonsem" (sutenerstwo w Polsce jest nielegalne). Państwo stawia ten zawód również jako jedyny ponad "równością" w tej dziedzinie, dając mu takie przywileje. Czy więc znając powyższe fakty jesteśmy już w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie "Czy sex-work może być zdekryminalizowany?". Możemy i wydaje mi się, że każdy po przeczytaniu mojej wiadomości ze zrozumieniem będzie w stanie zrobić to sam, bez mojej pomocy.
c) Przejdźmy teraz do pierwszej części manipulacji w/w grafiki lub może pseudo-infografiki (bo z rzetelną informacją nie ma wiele wspólnego). "Legalizacja". W pierwszym punkcie możemy czytać, że legalizacja wiąże się z "regulacją pracy seksualnej prawem definiującym gdzie, kiedy i jak praca seksualna może się odbywać". I szczerze zastanawiam się - czy inne zawody takie jak programista, grafik, ksiądz, robotnik, prawnik - są uregulowane w następujące sposób? Czy prawo wprost definiuje i nakazuje danym (a również innym) zawodom pracę w biurze? Pracę o określonych godzinach? Pracę w taki, a nie inny sposób? Znów, pozowole sobie pozostawić te pytania jako retoryczne (czyli takie na które nie oczekuje się odpowiedzi z ust osób do których są kierowane). Jedynym podmiotem jaki powyższe rzeczy może definiować jest nasz zleceniodawca/pracodawca, jeżeli podpisalibyśmy z nim taką, a nie inną umowę.
Punkt drugi prawi o tym, że pracownicy seksualni otrzymaliby "registration fees" (koszty rejestracji), "costs" (tu niezdefiniowane o jakie dokładnie chodzi) i licencje, które mogą być trudne dla ludzi z małym zasobami pieniężnymi. Moja pierwsza reakcja na ten punkt?
Super, w końcu równouprawnienie wszystkich zawodów
!
Jednak bądźmy poważni, rozwinę. Sytuację odniosę jednak do Polski, gdyż tutaj żyjemy i do prawa karnego jak i podatkowego właśnie w tym kraju mi najbliżej.
Czy Asia (tak ją nazwijmy by lepiej obrazować sytuację) która chciałaby zostać prostytutką w rzeczywistości w której państwo polskie "zlegalizowało" prostytucję poniosła by w/w "registration fees"? Nie. Jednoosobową działalność jaką Asia mogłaby potrzebować (o ile chciałaby wykonywać swój nowy zawód w sposób ciągły i go reklamować) założona zostałaby w 1 (słownie: jeden) dzień w całości przez internet i kosztowałaby równe 0zł (słownie: zero złotych). Bo takie są realia "registration fees".
Nie zatrzymujmy się, rozwińmy wszystkie wątpliwości. Czy i jakie prostytutka musiałaby mieć licencje? Jedyne co przychodzi mi do głowy to bycie zdrową, czyli nie narażanie swoich klientów na jakiekolwiek choroby.
Jednak takie sytuacje rozwiązuje już nasze aktualne Polskie prawo które dba o dobro "konsumenta". (Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że prostytutki mogą się badać i używają pewnie zawsze prezerwatyw).
Punkt trzeci mocno połączony z pierwszym, więc pozwolę sobie wyjaśnić tylko ostatnie zdanie "criminalization is not removed" (kryminalizacja nie zostaje usunięta), zacznijmy jednak od jednego prostego faktu - w polsce sex-work nie jest kryminalizowany. (Rówież prostytucja - "zachowanie związane z prostytucją objęte kryminalizacją to nakłanianie innej osoby do uprawiania nierządu, które było zagrożone karą pozbawiania wolności od roku do 10 lat. Sama prostytucja, zarówno homoseksualna, jak i heteroseksualna, nie była kryminalizowana. Kodeks karny z 1997 r.")
Ostatniego punktu nie za bardzo rozumiem, więc żeby się do niego odnieść ktoś musiałby być tak miły by po Polsku wytłumaczyć mi o co w nim chodzi. (A myślałem, że mam dobry angielski, w końcu na co dzień z współpracownikami rozmawiam tylko po angielsku, lol
)
Pomimo różnic w poglądach bardzo Cię lubię autorko tematu, mam nadzieję, że mnie znienawidzisz po tym poście.