Jak myślicie - czy nimfomanka może być normalną, ogarnięta kobietą? Z tego co rozmawiam z facetami niemal każdy spotkał w swoim długim życiu jakąś nimfomankę, ale - o dziwo! - żaden z nich nie jest z nią, większośc z nich jest samotnymi starymi pannami, ja zresztą też spotkałem jedną i ona też jest sama bo każdy facet ją rzuca (tzn. ona rzuciła mnie, ale gdyby tego nie zrobiła i tak bym nie wytrzymał) KAŻDY jeden facet potwierdza - nimfomanki są zawsze chore na głowę - histeryczki, schizofreniczki, zawsze mają jakieś problemy życiowe które je przerastają a które normalna kobieta załatwia od ręki i do tego oczywiście notoryczne problemy z wiernością. Czy Waszym zdaniem każda jedna jest taka, czy może po prostu trafiło się kilka wyjątków i na nich bazujemy stereotyp?
PS: Przez "nimfomankę" nie rozumiem laski, która wypełnia swoje statutowe obowiązki łóżkowe 2 stosunków na tydzień i od czasu do czasu strzeli sobie palcówkę - chodzi mi o takie prawdziwe seks-maszyny którym nawet 3 godziny seksu dziennie nie wystarczają