Gdyby ich bóg istniał i był taki, jak usiłują go malować (nieskończenie dobry i wszechmogący), to zstępowałby na Ziemię ze swojej wygodnej posadki w Niebie, za każdym razem, kiedy któryś z tych katabasów oraz ich obrońców (takich jak ta zakłamana siostrzyczka) próbował skrzywdzić jakiekolwiek dziecko; i wyrywałby im łby (bez znieczulenia) przy tych spasionych ich kościelnych dupach.
Obejrzałem drugi raz i jestem jeszcze bardziej wstrząśnięty, jak takim słodkim głosikiem, bez używania wulgaryzmów, bez okazywania jakichkolwiek emocji, może się sączyć z ust taka trucizna...